Zapraszamy także do wzięcia udziału w loterii maja. Możecie w niej wygrać jaja pokemonów, tak więc nagrody są bardzo atrakcyjne. Niestety, nic nie ma za darmo i za jeden los musicie zapłacić 200$. Więcej informacji: klik. |
Przy uzupełnianiu każdego pola sprawdzaj co pisze przy nim :3
Imię: polskie, angielskie, japońskie, jakie tam chcecie c:
Nazwisko: jak wyżej ;3
Płeć: faciu/kobitka C:
Wiek: 10-25 lat.
Wygląd: najlepiej obrazek.
Początkowa kraina i miasto: hmm, wiadomo.
Charakter: kilka pełnych zdań.
Starter: dostępne wszystkie pokemony z wyjątkiem: shiny, legend, wyższych form, skamielin, smoków.
Profesja: trener/koordynator. Hodowcom gier nie prowadzę.
Historia postaci: tu od was sporo wymagam. U mnie nie liczy się długość historii (ba, wole te krótsze), ale fabuła, poprawność ortograficzna i interpunkcyjna.
Cel: musi być przynajmniej jeden, maksimum 3.
Towarzysz: maksymalnie dwóch.
Informacje o towarzyszu: można dać zdjęcie, opis wyglądu albo opisać jego charakter bądź przeszłość. Co tam chcecie.
Dodatkowe przedmioty: w stylu: laptop, aparat, notatnik... tego czego nie wymienicie - nie będziecie mieć w grze (mówię tu o ekwipunku pobocznym; nie chodzi tu o balle itp.)
Pora roku i dzień rozpoczęcia podróży: wiadomo c;
[size=10][b]Imię[/b]: [b]Nazwisko[/b]: [b]Płeć[/b]: [b]Wiek[/b]: [b]Wygląd[/b]: [b]Początkowa kraina i miasto:[/b] [b]Charakter[/b]: [b]Starter[/b]: [b]Profesja[/b]: [b]Historia postaci[/b]: [b]Cel[/b]: [b]Towarzysz: [/b] [b]Informacje o towarzyszu: [/b] [b]Dodatkowe przedmioty: [/b] [b]Pora roku i dzień rozpoczęcia podróży: [/b] [/size]
Offline
Teletubiś mówi Ci hellloł :3
Imię: Abigail ''Abby''
Nazwisko: Bennett
Płeć: Kobietka
Wiek: 16 wiosenków
Wygląd:
Początkowa kraina i miasto: Sinnoh || Twinleaf
Charakter: Abigail jest osobą, która twardo stąpa po ziemi. Zawsze wyznacza sobie cele, które za wszelką cenę stara się wypełnić. Nie toleruje kłamstw, ani hipokryzji. Lubi przygody oraz adrenalinę. Nie potrafi wysiedzieć w jednym miejscu dłużej, niż to konieczne. Stawia bezpieczeństwo innych( zwłaszcza jej bliskich) ponad swoje własne.
Starter: Ralts
Profesja: Trenerka, Łowczyni
Historia postaci: Abigail nie znała swoich rodziców. Nie wiedziała, gdzie się urodziła, czy miała rodzeństwo, czy w ogóle miała jakąś rodzinę. Wszystkie jej wspomnienia od narodzin aż do 5 roku życia zostały wymazane. Ilekroć dziewczyna próbowała sobie coś przypomnieć, czuła ostry, wręcz przeszywający bół głowy i nie widziała nic poza ciemnością ciągnącą się bez końca. Dziewczynka była zdezorientowana, przestraszona i przede wszystkim samotna. Mając zaledwie 5 lat wędrowała przed siebie, w poszukiwaniu schronienia, pomocy. Ku wielkiej uldze Abby nie musiała długo szukać, gdyż przemierzając ogromną puszczę natknęła się na starszego pana, który zwał się Russell. Gdy mężczyzna ujrzał ją, małą, skuloną, w pobrudzonych, przemoczonych ubraniach, całą drżącą z zimna od razu zaprowadził ją do swojej chaty, na niewielkiej polance i tam zaopiekował się ją; przyodział ją w ciepłe ubrania, udostępnił jej łazienkę, dał jej jeść oraz pić.
- Jak do tego doszło, moja droga? - spytał, gdy opatulił ją kocem, a do rąk włożył kubek gorącej czekolady.
Russell był mężczyzną po 60 roku życia. Jego twarz zdobiło wiele zmarszczek, a ciemno-brązowe oczy mimo przyjaznego błysku nie wyglądały na tak żywe, jak -zapewne-wcześniej. Miał krótkie, czarne włosy, z gdzieniegdzie lekką siwizną.
- Nie pamiętam. - odpowiedziała Abigail szeptem i skuliła się na fotelu.
Starzec westchnął z rezygnacją, ale nie naciskał. Zaproponował dziewczynce, aby z nim zamieszkała, a że Abby i tak nie miała dokąd pójść, ani co ze sobą zrobić, przyjęła jego propozycję. Mijały lata, a Abigail i Russell zacieśniali łączącą ich więź. Mężczyzna uczył dziewczynę wszystkiego, czego sam się nauczył; zdobywania pożywienia, zastawiania pułapek, gotowania, nawet tworzenia broni, aby mieć czy się obronić przed groźnymi zwierzętami. Gdy Abigail miała 15 lat umiała praktycznie wszystko to, co sam Russell, a był jej niczym ojciec. Jako, że lat mu nie przybywało dziewczyna polowała i zdobywała jedzenie dla ich dwojga. Któregoś ranka, gdy wybrała się na polowanie natknęła się na małe stworzonko, które bacznie się jej przyglądało. Niepewna co zrobić, nadal mocno ściskając łuk podeszła do zwierzęcia.
- Kim jesteś? - spytała niepewnie.
- Jestem Ralts
Słysząc dziwny głos spięła się cała i rozejrzała dookoła. Nic, pusto.
- Kto tam jest?! - zawołała jeszcze raz, czując jak powoli od środka zżera ją panika. No, ale któż by się dziwił, żyje w środku lasu, 5 lat z jej życia było całkowicie i zapewne nieodwracalnie zapomniane, a na dodatek od 7 lat polowała na zwierzęta i nie tylko, aby przeżyć.
- To ja. - znowu ten głos. Zesztywniała i wbiła wzrok w zwierzątko, które machało do niej małą łapką porozumiewawczo. - To mnie słyszysz. Poza nami nikogo tutaj nie ma. - wyjaśniło rzeczowym tonem.
- Super. - mruknęła Abby. - Kim jesteś? I jakim cudem możesz ze mną rozmawiać? - ponowiła pytanie dziewczyna, nadal niedowierzając w to, co się działo.
- Jestem pokemonem, a nie zwierzęciem. Rozumiem Cię i jednocześnie porozumiewam się z Tobą, ponieważ jestem istotą psychiczną i nie stanowi to dla mnie żadnego problemu. - wyjaśniło. - Niestety, ale jestem samotny i chciałbym kogoś mieć...mógłbym do Ciebie dołączyć? - spytał Ralts nieśmiało.
Abby przyjrzała się bacznie małemu stworzonku. Mimo, że ta cała sytuacja wydawała się jej irracjonalna jak i komiczna, nie mogła zignorować smutku oraz bólu, który słychać było w głosie malca. W końcu ona jak nikt inny wiedziała, jak on się może czuć. Samotny, zagubiony bez rodziny i przyjaciół. Nawet nie znając jego historii wiedziała, że malec cierpi. Dlatego nie miała problemu z podjęciem decyzji.
Wyciągnęła swoją dłoń w stronę pokemona.
- Oczywiście. Z chęcią się z Tobą zaprzyjaźnię, Ralts. - powiedziała z uśmiechem.
Nie minęło 15 minut, a Abby miała 3 martwe króliki i cały woreczek jagód. Z szerokim uśmiechem zadowolenia i nowym przyjacielem, Raltsem wróciła do chatki. Bardzo chciała opowiedzieć wszystko Russellowi, jednak gdy tylko przekroczyła próg, wiedziała, że coś jest nie tak. Całe wnętrze było poturbowane, stół połamany, łóżko pokiereszowane, obrazy podarte. Co gorsze Russella nigdzie nie było. Otępiała Abigail opadła na kolana i zaszlochała. Ralts położył głowę pocieszająco na jej barku i szeptał w jej umyśle słowa otuchy. Dziewczyna nie wiedziała, ile czasu minęło, gdy otarła łzy i z nową determinacją wstała, rozglądając się po całym pokoiku. Przeszła do kuchni, z nadzieją, że znajdzie jakiś ślad, wskazówkę...
Na blacie kuchennym leżała zgnieciona kartka. Drżącymi dłońmi rozwinęła ją i przeczytała krótką zawartość.
Jeśli chcesz jeszcze kiedykolwiek zobaczyć swojego dziadziusia lepiej oddaj nam to, czego chcemy. Pośpiesz się, bo Twój czas ucieka. Twojego staruszka także.
Oczy dziewczyny ponownie wypełniły się łzami, gdy zdała sobie sprawę, że cała wiadomość została napisana krwią. I nie miała większych wątpliwości, czyją krwią.
Przez następne kilkanaście dni Abigail posprzątała cały domek, ponadto przygotowywała się na podróż. Wiedziała, że nie może tego tak po prostu zostawić, co więcej musi uratować Russella. Nie po to uczyła się polować oraz jak się zachować w razie niebezpieczeństwa, żeby teraz bezczynnie siedzieć i żyć swoim dawnym, nic nie znaczącym życiem. Teraz wiedziała, że ma cel do wykonania, a ponadto jej przyjaciel jest w potrzebie. W dniu swoich 16 urodzin wyjaśniła Raltsowi, co zamierza zrobić.
- .. tak więc sam rozumiesz. Russell to moja jedyna rodzina, i muszę mu pomóc. Jeśli nie chcesz iść, zrozumiem, bo to nie będzie nic przyjemnego. - oznajmiła stalowym tonem. Zniknęła przestraszona i zrozpaczona nastolatka. Od teraz nie będzie miała litości dla każdego, kto tknął choćby jednym palcem Russella.
- Idę z Tobą. Tworzymy zespół. - powiedział Ralts i wspiął się na ramię Abby.
Dziewczyna złapała niewielki sztylet z kuchni, przerzuciła kołczan przez ramię oraz łuk i opuściła domek. Udała się na północ w nieznane, z jednym celem: Uratować Russella.
Cel: Uratować Russella || Przeżyć <: || Zniszczyć tych ziomsów, którzy go porwali c:
Towarzysz: Prosiłabym, abyś - jak to zwykle D: - wrzuciła jakieś niesamowite ciasteczko, które będzie mi pomagać, a potem no wiesz, love story pliz XD
Informacje o towarzyszu: Niech się zwie Nathan, ma 18 lat i wygląda tak:
Ponadto chciałabym, ażeby on też miał jakiś zatarg z tymi ciulami, którzy porwali Russella ( jaki, to już zostawiam Tobie :3 ) No i generalnie niech ma taki wiesz, charakterek porządny ^^
Dodatkowe przedmioty: Łuk, kołczan, sztylet, plecak z paroma jabłkami
Pora roku i dzień rozpoczęcia podróży: Wiosna, 27 marca
AVE ja ! :3
Offline
Imię: Naoshi Kenny
Nazwisko: Ecebachu
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 16
Wygląd:
Początkowa kraina i miasto: Unova, Nuvema Town
Charakter: Naoshi to osoba bardzo tajemnicza, nie skora do rozmów. Kocha lód oraz lodowe pokemony. Łatwo można poznać kiedy się nudzi, gdyż zaczyna szkicować owe stworki. Uwielbia przyrodę, spędzać długie noce w lesie, płynącą rzeką lub rozległym jeziorem.
Starter: Woobat
Profesja: Koordynator
Historia postaci: Naoshi był około 7 letnim chłopcem gdy spotkał pokemona, który był całkowicie dziki i nieznany. Pewnego słonecznego dnia postanowił wybrać się na spacer do lasu, nie mówiąc niczego mamie. Szedł przez dróżkę która wiodła do jeziora znajdującego się w lesie, naglę poczuł zapach świeżych jagód. Zboczył ze ścieżki i podszedł do drzew. Niektóre jagody leżały już na ziemi, postanowił spróbować każdej z nich oraz zabrać je ze sobą dla mamy. Gdy tak zbierał coraz dalej oddalał się od ścieżki. Ni stąd ni zowąd gdy stał przy jabłkowym dostał w głowę i zemdlał. (Był jeszcze mały więc proszę się nie dziwić). Jakiś czas minął gdy chłopiec ocknął się ale gdy już to nastąpiło nie widział gdzie jest droga powrotna. Błąkał się tak po lesie aż natrafił na polane, było tu słonecznie i ciepło, gdyż promienie słońca ogrzewały cały zagajnik. Chłopcu zrobiło się ciepło więc postanowił usiąść na pniu który leżało obok, obrośnięte mchem. Siedział na nim i stracił nadzieje na powrót do domu więc zaczął płakać. Płacz wystraszył stworzenie które siedziało na gałęziach pobliskich drzew. Dziwnie wyglądający kłębek wyleciał za liści i usiadł na drugiej części złamanego drzewa. Naoshi zauważył dziwne stworzenie ale nie widział czym to jest więc przyglądał się bacznie. Nagle na twarzy pokemona zauważył uśmiech, jakby mówił że mu pomoże. Nagle stworzonko wzleciało i złapało chłopca za rękaw. Wstał i pomyślał że będzie podążać za latającym "kłębkiem". Woobat bo tak w późniejszym czasie chłopiec dowiedział jak się nazywa ten pokemon, prowadził go ku wyjściu z lasu. Szli tak przez pewien czas, gdy nagle obaj ujrzeli wyjście z lasu. Naoshi pożegnał stworka i wrócił do domu.Opowiedział to swojej mamie ale ta słuchała go z niedowierzaniem.
Czas mijał a mały chłopiec dowiedział pokemona przynosząc mu różne smakołyki. Oboje się bardzo zaprzyjaźnili. Po paru latach Naoshi dorósł i doszło do tego, że miał wyruszyć w swoją przygodę po świecie pokemon. Dostał zaproszenie od Profesor Juniper do której natychmiast się udał. Gdy już tam był zobaczył przed sobą 3 zupełnie dziwne pokemony. Spytał się jej czy jeśli już ma ruszyć w podróż pokemon to czy nie może sobie wybrać własnego pokemona? Opowiedział całą historię profesor ta oczywiście go zrozumiała. Wręczyła mu pokeball i powiedziała: "Weź go i sam wybierz sobie pokemona na podróż a potem do mnie wróć, abym mogła ci coś jeszcze wręczyć". Chłopiec natychmiast wybiegł z laboratorium i pobiegł do lasu. Spotkał się z Woobatem i opowiedział mu o wszystkim, zapytał pokemona tylko o jedną rzecz: "Chcesz ze mną podróżować?". "Kłębek" uśmiechnął się. Naoshi dotknął go pokeballem i został złapany.
Pobiegł do prof.Juniper, przedstawił mu pokemona a ta dała mu resztę ekwipunku. Trener wraz z swoim towarzyszem pożegnali się z matką i profesor i wyruszyli w daleką podróż. W między czasie, Nao nazwał Woobata Wooby.
Cel: Złapać wszystkie lodowe pokemony. Zdobyć tytuł Super Koordynatora. Wyhodować swoje pokemony na silne i odważne. Odkrywać rzeczy z nie z tej ziemi. Jak najlepiej przeżyć przygodę swego życia.
Towarzysz: Brak
Informacje o towarzyszu: Brak
Dodatkowe przedmioty: Brak
Pora roku i dzień rozpoczęcia podróży: Wiosna. Dzień 13 Kwietnia. Pokemony chcę słabe i w pierwszej formie (może to dziwne ale u mnie tak już jest, wolę zaczynać od zera tak samo poznawać pokemona na błędach i zwycięstwach) Jeśli jakiekolwiek będę miał prośby poinformuję cię o tym.
Ps. W Historii proszę nie zwracać na błędy, stylistyczne jak i językowe. Gdyż praca została pisana dawno temu D:
Ostatnio edytowany przez Naoshi (2012-05-07 18:37:30)
Offline
Imię: Kyoraku
Nazwisko: Yamamoto
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 21 lat
Wygląd:
Poza tym czarne spodnie i nowe białe adidasy :P
Początkowa kraina i miasto: Johto (New Bark Town)
Charakter: Kyoraku jest cichym, nieśmiałym i zamkniętym w sobie dwudziestojednolatkiem. Trudno nawiązuje kontakty z ludźmi. Rei przypomina mu jego samego z czasów dzieciństwa, dlatego za wszelką cenę chce pomścić jej rodziców (mszcząc się jednocześnie za śmierć mieszkańców New Bark Town i pozbawienie go dachu nad głową). Stara się być dla niej kimś kogo sam nigdy nie miał – kochającą osobą.
Starter: Cyndaquil
Profesja: Asystent prof. Elma (naukowiec), mściciel, trener Pokemon
Historia postaci:
Krótka notka o Kyoraku na dobry początek:
Data i miejsce narodzin: 6.01.1991 r. w New Bark Town
Rodzina: Ayane (matka, zmarła przy porodzie), Jin (ojciec, pojechał na wojnę, gdy Kyoraku miał 2 lata, oddał syna do domu dziecka. Jego statek został zniszczony przez wrogów, ślad po nim zaginął)
Wzrost:185 cm
Waga:63 kg
Grupa krwi A Rh-
Stan cywilny: kawaler
******************************************************************************************
Kyoraku był dziwnym dzieckiem. Jako sierota nie zaznał nigdy rodzinnego ciepła. Nie znał swoich rodziców, wiedział jedynie, że jego ojciec miał go odebrać po powrocie z wojny. Nie grał w piłkę, nie jeździł na rowerze, a cały swój czas poświęcał na rozmyślaniu. Żył w odosobnieniu, w swoim własnym świecie. Wszyscy go odtrącili. Nie było mu z tym dobrze, gdyż wielokrotnie patrzył przez okna domu dziecka i oglądał bawiące się dzieci. Z samotności często mówił do siebie lub do wymyślonych przyjaciół, a nawet chodził na groby rodziców, aby „porozmawiać z ich duchami”. Nawet, gdy ukończył 18 lat i znalazł pracę w laboratorium jako asystent prof. Elma nie utrzymywał kontaktu z pozostałymi laborantami. Żył w swoim małym, zamkniętym światku, ale do czasu…
*****************************************************************************************…
Kyoraku jak zwykle w piątek wracał z Cherrygrove City z gruntownych zakupów. Wziął swój plecak, gdyż zawsze kupował jedzenie „ na parę dni”. Oprócz tego kupił sobie nowe buty (stare były bardzo znoszone) i karmę dla Pokemonów Sam ich nie trenował, ale poprosił go o to jeden z laborantów, zajmujący się pod nieobecność prof. Elma (staruszek w delegacji w regionie Sinnoh) stworkami będącymi obiektami badań. Pidgeye wesoło ćwierkały na drzewach, małe Sentrety bawiły się w berka na łące niedaleko drogi. Wydawało się, jakby cały świat radował się tym słonecznym wiosennym porankiem, jednak w jednej chwili cały czar prysnął. Niebo pociemniało złowrogo, a wszystkie stworki pochowały się w swoich norach.
-Zanosi się na burzę – pomyślał Kyoraku – lepiej będzie, jeśli się pośpieszę.
Przyśpieszył kroku. Był zaledwie niecały kilometr od New Bark Town, gdy zobaczył czarne błyskawice uderzające prosto w miasto. Kyoraku zamarł, ale o chwili otrząsnął się i ruszył ze wszystkich sił w stronę mieściny. Spóźnił się. Wszystko w zasięgu wzroku albo się zawaliło albo doszczętnie spłonęło. Wszędzie leżały ciała ludzi i Pokemonów. Podbiegał do każdego potrząsał każde z nich, ale bez skutku. Zadzwonił w końcu z PokeGeara do centrali PokeCentrum, licząc na pomoc, ale nikt nie odbierał. Zrezygnowany spojrzał w niebo błagając jakby o boską interwencję. Nie było tam jednak Boga, tylko sylwetka ogromnej latającej bestii, patrzącej złowrogo na pobojowisko. Po chwili zniknęła, a razem z nią ciemne chmury.
- Jesteś smutny? – usłyszał cichy głos.
Odwrócił się i ujrzał małą, na oko dziesięcioletnią, dziewczynkę.
-Tak…, ale kim jesteś? – zapytał Kyo.
-Jestem Rei, Rei Izumi – odpowiedziała.
-Gdzie są twoi rodzice Rei? – spytał Kyoraku.
Dziewczynka nic nie odpowiedziała, tylko pokazała paluszkiem na znajdujący się w pobliżu zawalony dom.
-Przyjechaliśmy na wakacje do wujka…oni kazali mi uciekać, ale…oni tam zostali i… wtedy spadł dach – opowiadała Rei zalana łzami – Ja nie chciałam…, ale mówili, że sobie poradzą…
Kyoraku przytulił ją delikatnie.
-Nie płacz – powiedział łagodnie – to, co się stało, już się nie odstanie. Wszystko, co możemy teraz zrobić to poszukać pomocy w sąsiednim mieście. To będzie chyba najlepsze wyjście.
Chwycił ją delikatnie za rękę, jednak nie zrobili nawet kroku, gdy drogę zablokowała im zgraja dzikich Pokemonów.
-Cholera! Trzeba będzie walczyć, a ja nie mam żadnego Pokemona! – pomyślał Kyoraku .
- Abra! Hidden Power!
Zaledwie metr od ramienia chłopaka przeleciało mnóstwo kilka iskrzących się kul, a chwilę później cała hołota poległa.
Kyoraku odwrócił się. Rei stała w pozycji bojowej, a u jej stóp stał drobny stworek o wyglądzie lisa.
-Dlaczego to zrobiłaś? – zapytał chłopak.
-Abra mi to powiedział…,nie masz żadnego Pokemona – wydukała dziewczynka – On…jest trochę dziwny… często mi mówi, co ktoś myśli… a ja go słucham…
-Ale jak… - chciał zapytać Kyoraku, jednak odpowiedź wyprzedziła pytanie:
-Rozumiem, co mówi mój Abra i inne Pokemony. Ludzie myuważają to za klątwę i zabraniają dzieciom zbliżać się do mnie. Rodzice mnie pocieszali, mówili, że będzie dobrze, ale… oni pewnie też się mnie bali. Tylko mój Pokemon mnie rozumie. Inne Abry go odtrąciły, ponieważ jako jedyny nie potrafił wykonać Teleportuj. Wygoniły go ze swojego stada, bo był dla nich za słaby. On jedyny rozumie, co to znaczy zostać odtrąconym...
Kyoraku patrząc na Rei, widział siebie z czasów dzieciństwa. Małe, smutne dziecko pozbawione rodziców i odtrącone przez społeczność. Nagle poczuł chęć zemsty na tajemniczym Pokemonie.
-Dokąd byś nie poleciał, gdzie byś się ukrył, znajdę cię bydlaku! – zawył Kyoraku.
******************************************************************************************
EPILOG
Kyoraku otrząsnął się i stwierdził, że wychodzenie niebezpieczeństwu naprzeciw bez przygotowania było zdecydowanie złym pomysłem. Przeszukał pieczołowicie zdezelowane laboratorium prof. Elma. Wszystko było doszczętnie zniszczone oprócz jednej rzeczy: pancernego sejfu. Szczęśliwie, drzwiczki były wygięte po tym, jak na skrytkę spadła belka z sufitu. Znajdował się tam jedynie standardowy zestaw dla początkującego trenera: Pokeball ze starterem (jak się później okazało, z Cyndaquilem), Pokedex, kasetka z 5 Pokeballami, aktualna mapa regionu Johto w formie cartridge’a, Potion, i kasetka na odznaki (nie wiem po co, ale jest to wezmę) a poza tym pewna suma pieniędzy (na oko 5000 $). Przeszukał również niektóre mniej zawalone budynki i znalazł kilka przydatnych przedmiotów. W ten sposób Kyoraku w towarzystwie Rei rozpoczęli swoją wyprawę, której celem było ostateczne starcie ze skrzydlatą bestią, która odebrała obojgu to, co było dla nich najważniejsze.
Cel: Zniszczenie (albo unieszkodliwienie w jakiś inny sposób) tajemniczego Pokemona, zapewnienie sobie i Rei lepszej przyszłości (opcjonalnie: próba odnalezienia ojca).
Towarzysz: Rei Izumi
Informacje o towarzyszu:
Krótka notka o Rei:
Data i miejsce narodzin: 16.03.2002r. w Saffron City (region Kanto)
Rodzina: Asuka i Josuke (oboje zginęli podczas ataku nieznanego Pokemona na New Bark Town)
Wzrost:120 cm
Waga:28 kg
Grupa krwi: A Rh +
Stan cywilny: panna
Płocha dziewczynka w wieku ok. 10 lat. Cicha, nieśmiała, zamknięta w sobie, rzadko się uśmiecha i unika innych ludzi. jednak gotowa jest zrobić wszystko, aby chronić bliskie jej osoby. Traktuje Kyoraka jak brata. Posiada umiejętność rozumienia mowy Pokemonów, przez co jest odrzucana przez ludzi. Posiada Abrę, który nie zna ruchu Teleport. Zna za to atak Hidden Power, co czyni go zdatnym do walki.
Dodatkowe przedmioty:
Przedmioty Kyoraka:
-plecak (miał przy sobie);
-torba sportowa (ze swojego zawalonego domu)
-PokeGear (telefon z funkcją konferencji video, aplikacja „Mapa”) (miał przy sobie);
-odtwarzacz MP3 z funkcją rejestrowania dźwięku + słuchawki (miał przy sobie);
-nóż kuchenny ze stali nierdzewnej (z osłoną) i patelnia (kuchnia jednego z zawalonych domów);
-przedmioty higieny osobistej (pasta do zębów, 2 szczoteczki, ręcznik do ciała i do rąk, podpaski [:P]) (łazienka zniszczonego domu wuja Rei)
-ubrania (Kyoraku: męska bluza, para szortów, para dżinsów, 2 T-shirty, 2 pary bokserek i 2 pary skarpetek, para nowych butów; Rei: płaszczyk, 2 sukienki, bluzka z długimi rękawami, 2 bluzki na ramiączkach, spódniczka, 2 pary majtek, 2 pary ciepłych rajstop, zapasowe buty [sandałki albo "baletki"]) (z domu wuja Rei i swojego)
-zestaw pierwszej pomocy (gaza, bandaże, lek przeciwbólowy, plastry, woda utleniona) (zabrany z jednego z zawalonych domów);
-kasetka na Pokeballe (zawiera 5 pustych Pokeballi i Pokeballa z Cyndaquilem) (z laboratorium prof. Elma);
-składany parasol (z jednego z domów);
-kasetka na odznaki.
Przedmioty Rei:
-mała torebka (miała ze sobą);
-złote obrączki ślubne jej rodziców (znalezione przez Kyoraka po przeszukaniu ich zwłok [Rei go o to prosiła], zatrzymane jako pamiątka);
-zapasowe spinki do włosów i kokardki (z zawalonego domu jej wuja);
-Pokeball z Abrą (miała ze sobą, nosi zawieszony na sznurku jak naszyjnik).
Pora roku i dzień rozpoczęcia podróży: Wiosna, 9 maja 2012 r.
P.S. Prowiant i jedzenie dla Pokemonów uznaję jako te, które kupiłem w historii postaci.
Noszę nowe buty, które kupiłem w sklepie.
Rozkład rzeczy taki:
Kyoraku:
Plecak: prowiant, karma dla Pokemonów, zestaw pierwszej pomocy, nóż i patelnia.
Torba: ubrania, przedmioty higieny osobistej, parasolka.
Kieszenie: PokeGear, odtwarzacz MP3, kasetka na Pokeballe (w mniejszej formie) i kasetka na odznaki.
Rei:
Torebka: złote obrączki rodziców (w ukrytej kieszonce), zapasowe spinki do włosów i kokardki.
Zawieszony na szyi: Pokeball z Abrą.
Podróż może się ciągnąć przez więcej niż 1 region (tak trzeba będzie pewnie zrobić).
Love Story - może być, ale na zasadzie "najpierw długa przyjaźń, a na końcu miłość" i bynajmniej nie z Rei bo nie chcę, żeby Kyoraku był pedofilem tylko dobrym opiekunem. Chciałbym żeby w ewentualnym LS była dziewczyna typu Rei z poprzedniej historii (ale niech nie nazywa się Rei :) )
Chciałbym, aby Kyoraku i Rei zmienili podczas gry swoje charaktery (bardziej śmiali, otwarci itd.).
I to tyle. Mam nadzieję, że się wystarczająco postarałem. Jak coś będzie nie tak to proszę pisać konkrety a nie po prostu "przeciętna" (swoją drogą historia o chłopcu, który spotkał gadającego Poka i ruszył wesoło w świat była ciekawsza ? Bez urazy dla autora). Starałem się ograniczyć dialogi, ale to jakoś tak samo wychodzi.
Ostatnio edytowany przez Kyoraku (2012-05-09 23:26:11)
Offline
Naoshi - przyjęty.
Kyoraku - wybacz, ale nie przyjmuję. :< Historia jest przeciętna, zawiera za dużo dialogów. Piszesz nawet nieźle, ale jednak historia jest najważniejsza, bo na niej opiera się gra.
Offline
Tak btw. Mizusiek zerknij łaskawie jeszcze raz na moje podanie. Użyłem opcji "edytuj",żeby nie robić spamu.
P.S. Ten post zostanie usunięty gdy ponownie ocenisz moje wypociny :P
Offline
[jeśli ma być też opis wyglądu, nie ma problemu, tylko daj mi znać :3]
Imię: Iku
Nazwisko: Aizawa
Płeć: mężczyzna
Wiek: 19 lat
Początkowa kraina i miasto: Johto, przedmieścia Goldenrod City
Charakter: Mrukliwy ojciec, milcząca matka i odizolowanie od rówieśników – takie otoczenie raczej nie wpływa pozytywnie na młodego człowieka, czyż nie? Na szczęście Iku nie jest typem małomównego i aspołecznego dziwaka, którego jedyne zajęcie to wyżynanie w pień okolicznych przestępców. Zdecydowanie zalicza się do osób zrównoważonych i potrafiących doskonale panować nad swoimi emocjami, ale pomimo tego jest też przyjazny zarówno w stosunku do ludzi jak i Pokémonów, a także skory do zawierania nowych znajomości. Zawsze wymagano od niego, aby był do nowo poznanych osób podchodził z dystansem, ale w rzeczywistości każdego obdarza pewną dozą zaufania, które jednak szybko można stracić. Wprawdzie chłopak nie jest jednym z filmowych czy książkowych bohaterów, który rzuci się w przepaść za przypadkowym przechodniem albo osłoni go własnym ciałem przed ciosem, nie można odmówić mu odwagi – jeśli zajdzie taka potrzeba, stanie w obronie przyjaciela czy członka rodziny.
Starter: Oshawott, najlepiej samczyk
Profesja: trener/samuraj (wykonywanie zadań na zlecenie)
Historia postaci:
Cel: Przede wszystkim upilnować Hugo, kiedy ten będzie podróżował po regionie. Poza tym doprowadzić do porządku zbuntowaną siostrę.
Towarzysz: Hugo „Shotaro” Carter
Informacje o towarzyszu: Hugo to syn partnera biznesowego obecnego dyrektora Sliph Co. Wciąż jest oczkiem w głowie rodziców pomimo tego, że ma już na karku szesnaście lat. Przyjazny i ufny wobec każdego napotkanego człowieka czy Pokémona, Hugo sprawia wrażenie oderwanego od rzeczywistości wiecznego optymisty, na twarzy którego – bez względu na wszystko – zawsze widnieje szczery uśmiech. Jest zdecydowanie najbardziej gadatliwą i głośną osobą, jaką Iku miał okazję w swoim życiu spotkać, co w pewnym sensie jest jego główną wadą, bo czasem nie wie kiedy zamilknąć i zdarza mu się powiedzieć o kilka słów za dużo.
Dodatkowe przedmioty: Katana. I w sumie tylko ona.
Pora roku i dzień rozpoczęcia podróży: wiosna, 8 czerwca
Jeszcze taka tycia prośba na sam koniec: byłabym wdzięczna za możliwość pisania w trzeciej osobie, bo – jak już zdążyłam wspomnieć na SB – nie mam talentu do pisania z punktu widzenia postaci c:
Ostatnio edytowany przez Iku (2012-05-12 14:46:36)
Offline
Oczywiście przyjmuję. Historia naprawdę bardzo mnie zaciekawiła. Bardzo ładnie piszesz i mam nadzieję, że nie będę dla ciebie złym MG, bo sama piszę przeciętnie. A co do prośby to niestety nie mogę jej spełnić. Nie dam rady zmienić stylu pisania, ot tak. Ty jednak możesz pisać w dowolnej osobie, mi to bez różnicy. :3
Offline
Imię: Gerard
Nazwisko: Way
Płeć: Chłopiec
Wiek: 15 lat.
Wygląd: ~ link ~
Początkowa kraina i miasto: Viridian City, Kanto.
Charakter: Zawistny i negatywnie nastawiony chłopak. Jest bardzo nieufny i do nowych znajomości, tak jak i z ludźmi, jak i pokemonami podchodzi z dystansem. Często wydaje się przez to wyniosły i nieokiełznany. Nie lubi osób które mają bardzo wysoką samoocenę i uważają się za lepszego. Jeśli zdobędzie przyjaciela to w wielkich trudach, ale zaskarbi go sobie na długo i zaufa bezgranicznie. Jest otwarty, lecz zawsze uważa na to co mówi. Próbuje się przekonać do pokemonów po nie sprawiedliwych osądach z dzieciństwa. Nigdy nie ocenia człowieka po wyglądzie. Niekiedy jest arogancki, ale też jedną z jego cech jest bardzo zaawansowana upartość.
Starter: Staryu
Profesja: Trener
Historia postaci: Malownicze miasteczko Viridian. Otoczone głębokim lasem. Gdzieś poza miastem, niedaleko terenu leśnego widoczna była nie duża farma pokemon. Ojciec Gerarda, znany hodowca o wysokim wzroście brunatnych włosach i jasnych niebieskich oczach. To jego znaki szczególne które każdy turysta musiał znać aby dostać się na farmę i poznać szlachetnego hodowcę Frank'a, zawsze miłego i uśmiechniętego. Z wielkim zamiłowaniem wkładał całe swoje życie i serce w pracę z pokemonami. Na terenie hodowli odbywały się różne zabawy i festyny aby sprowadzać nowych podróżników do poznania tego jakże ciekawego terenu. Mimo wszystko dom faceta nie był ekspensywny i wystawny. Z tego co robił nie miał za dużo pieniędzy, lecz zawsze udało mu się z tego wyżyć.
Pewnej letniej nocy kiedy deszcz tłukł się o parapet, a błyskawice uderzały co chwilę z hukiem. Przez szum wiatru przedarło się pukanie do domu mężczyzny. Otworzył je bez obaw i ujrzał niską kobietkę o pięknych ognistych włosach. Jej oczy od razu wbiły mu się w głowę, bowiem były koloru szkarłatnego co iście pasowało do jej włosów. Kobieta była bardzo zatroskana stanem swojego pupila. Frank wpuścił ją od razu do domu i jak się okazało zakochali się z wzajemnością. Zamieszkała na farmie, aby jej ranny Vulpix mógł się spokojnie leczyć. Długi pobyt Arisy jeszcze wzmocnił uczucie hodowcy. Kobieta porzuciła podróżowanie jako trener na rzecz ojca Gerda. Nie długo później urodzili im się dwaj synowie Gerard i Mike. Od małego żyły na farmie i uczestniczyły w ciekawym życiu pokemonów mieszkających tam. W dzieciństwie pomagały, karmiły, ale także dużo się uczyły o hodowaniu stworków. Mike widział piękno pokemonów, zawsze oglądał walki, nie ze względu na siłę ataku, lecz na jego piękno dlatego też obrał sobie za cel zostanie koordynatorem. Gerd tak jak większość chłopaków w jego wieku chciał zostać trenerem i pójść w ślady matki. Chłopcy jeszcze długo po dziesiątym roku życia zostali w domu.
Podczas jednej z zabaw na farmie, Gerard oddalił się niebezpiecznie daleko od domu i zapuścił w las. Zagubiony i zdenerwowany chodził po omacku do samego wieczora. Stwierdził że pokemony z którym się bawił powinny go szukać, a nie jak uważał wylegiwać się na łące. Mijały kolejne godziny tułaczki po lesie który wydawał się nie kończyć, wydawało mu się że widzi różne zjawy i okropne rzeczy. Nad ranem skonany chłopiec padł na trawnik przed domem brudny i zmęczony. Obudził się następnego dnia już w swoim łóżku i przysiągł sobie, ze po tej straszliwej nocy, już nigdy nie zaufa ani nie polubi żadnego pokemona.
Nadeszły czternaste urodziny obydwu braci i rodzice sprawili im prezenty. Mike dostał Pinsir'a, a Gerard Staryu. I tu pojawiła się kłótnia. Gerd miał pretensję do rodziców że dali mu jakąś "tępą gwiazdę", a jego bratu silnego Pinsir'a. Przecież to on ma zostać trenerem i uczyć silne pokemony, a nie jakieś wodne rozgwiazdy, takie było jego rozumowanie. Mike wyszedł z domu bez słowa pożegnania dla brata. Gerd chciał jeszcze zostać w domu w którym doskwierała mu samotność na tyle, aby się z niego szybko wydostać. I tak też zrobił. Usiadł na pierwszej lepszej leśnej polance i pogrążył się w rozmyślaniach. Denerwowała go okropnie gadka o atakach i sile pokemonów. Rówieśnicy się od niego odsuwali bo nie podzielał ich entuzjazmu. W irytacji zdecydował że wróci do domu, gdzie czekała na niego nietypowa wiadomość, otóż dzięki sile Pinsir'a, Mike zmienił nastawienie do stworków i stał się trenerem. Teraz oprócz podróżowania nie często zajmuje się zastępowaniem liderów, a jego kasetka na odznaki jest prawie pełna. Rozbudziło to w Gerdzie coś dziwnego, jakby zazdrość połączoną z nienawiścią.
Nastał ciepły wiosenny dzień, Gerard aby nie siedzieć ciągle w domu wychodzi na spacer. Położył się na pastwisku wpatrując się w obłoki które powoli poruszały się po niebie. Przypomniała mu się pamiętna noc przez którą uraz pozostał do dzisiaj. Niespodziewanie nachylił się nad nim Staryu. Jego negatywne nastawienie dało o sobie znać kiedy chciał go odtrącić od siebie, lecz on nie dawał za wygraną. W końcu usiadł przed nim na trawie i przyjrzał mu się dokładnie. Gerd przymrużył oczy i wykrzyczał rozgwieździe same brzydkie epitety i pokazał ręką na dom do którego kazał mu iść. Wtedy nastał przełom. Mała gwiazda podeszła do przyszłego trenera i błysnęła swoim kryształem w jego stronę. Uchylił głowę i czekał, chociażby na pogłaskanie. W tym momencie spojrzenie chłopaka na pokemony zmieniło kompletnie swoje światło. Postanowił wziąć do swojego boku startera i ruszyć na poszukiwanie brata i pokonanie go w walce.
Cel: Znalezienie podróżującego brata i pokonanie go. Całkowite przekonanie się do pokemonów.
Dodatkowe przedmioty: Mapy regionów Kanto i Johto.
Pora roku i dzień rozpoczęcia podróży: Wiosna, miesiąc Maj.
Offline
Imię: Ryo
Nazwisko: Makotto
Płeć: Chłopak
Wiek: 14
Wygląd:
Początkowa kraina i miasto: Las, blisko gór.
Charakter: Ryo nigdy się nie poddaje, zawsze dąży do celu. Lubi trudne wyzwania. Jest miły i koleżeński.
Po śmierci ojca wytrzymał to ze względy na wiek. Jest osobą o słabych nerwach.
Starter: Riolu
Profesja: Trener
Historia postaci:
Ryo podróżował ze swoim ojcem po świecie, gdy chłopiec miał 10 lat zginęła jego mama, tata chłopca całkowicie się załamał.
Całymi dniami oglądał TV, i leżał w łóżku. Ryo trzymał się lepiej od swojego ojca ale gdyby jeszcze on zginął, to i chłopak nie miał
by po co żyć. Gdy chłopiec miał 14 lat dostał swojego pierwszego pokemona, Riolu od swojej chrzestnej. Ciotka mieszkała z nimi od dwóch
lat i trzech miesięcy. Tata Ryo'ego nadal nie pozbierał się od śmierci swojej ukochanej. Pewnego dnia gdy chłopiec był w szkole zdarzyło się coś
strasznego, jego ojciec umarł. Ryo dowiedział się o tym dopiero po szkolę, gdy wrócił do domu a tam zobaczył, że nikogo nie ma. Od razu zobaczył, że na stole leży list. Wziął go do ręki i zaczął czytać.
Ryo przykro mi, że muszę to pisać ale nie miałam dużo czasu. Twój ojciec nie żyje.
Naprawdę przykro mi, ja muszę uciekać, bo wkrótce po mnie przyjdą. nie mądże zrobiłam, że przyleciałam do was.
Macie prze zemnie same problemy. Możesz być spokojny, zatarłam wszystkie ślady, że pomagałam wam. Proszę nie szukaj mnie.
Kocham cię.
Mellynda Darmond.
Ryo nie mógł uwierzyć w to co przeczytał. Wypuścił Riolu i powiedział do niego:
- Musimy przeszukać cały dom. - nie mógł uwierzyć w to co mówi a jego pokemon popatrzył na niego pytająco.- Kiedyś słyszałem rozmowę rodziców jak mówili,
że mają dla mnie prezent gdy skończę czternaście lat. - wyjaśnił. Riolu od razu wziął się do roboty i zaczął szukać. Zrobili taki bałagan, że tym bardziej
nic by nie znaleźli. Ryo nadal pamiętał treść listu, ale próbował teraz o tym nie myśleć. Po chwili uświadomił sobie, że w każdej chwili może
po niego przyjechać policja by go zabrać do Domu Dziecka. Myślał teraz o tym dlaczego Ciocia Melly zostawiła go w tak trudnej sytuacji.
Gdy tak myślał uświadomił sobie, że w pokoju rodziców zawsze była płytka która tak jakby nic pod sobą nie miała. Pobiegł do pokoju rodziców i zaczął
szukać tej płytki, z Riolu szybko się uporali, Riolu zniszczył płytkę swoją pięścią. Zobaczyli w niej dziurę a w niej pudełko które nie miało prawa tam
się mieścić. Szybko je wyją i równie szybko je otworzył, w pudełku zobaczył parę pokeball'i i inne potrzebne rzeczy takie jak np. pieniądze.
Wziął wszytko do wcześniej opróżnionego plecaka. Gdy skończył usłyszał jak ktoś otwiera drzwi do mieszkania. Nie zastanawiał się kto to tylko
wyskoczył prze okno. Gdy wylądował na ziemi zobaczył dwa samochody z napisem "Policja". Skradał się dyskretnie ale niezbyt dyskretnie bo został zauważony
przez jednego z policjantów. Zaczął uciekać, od razu pobiegł w las. Słyszał jak policjant, który go zauważył krzyczał do reszty. Policja zaczęła go
szukać po lesie. Ryo nadal biegł, nie patrzył przed siebie, jego jedyne marzenie to ucieczka przed policją i odnalezienie Mellyndy. Riolu biegł za nim
kryjąc tyły. Chłopak trafił do ślepego zaułku, był zdziwiony, że to tutaj zaczynają się góry. Nie miał dokąd uciec bo policja zbliżała się do niego.
Cel:
- Odnaleźć Melynde.
- Nie dać się złapać policji.
Towarzysz:---
Informacje o towarzyszu:---
Dodatkowe przedmioty: notes, długopisy, pióro, piłka "Euro 2012" i pompka do piłek.
Pora roku i dzień rozpoczęcia podróży: Wiosna 20
Offline