Zapraszamy także do wzięcia udziału w loterii maja. Możecie w niej wygrać jaja pokemonów, tak więc nagrody są bardzo atrakcyjne. Niestety, nic nie ma za darmo i za jeden los musicie zapłacić 200$. Więcej informacji: klik. |
Szedłeś spokojnie jakąś wyjątkowo piaszczystą ścieżką. Z obu stron kłaniały Ci się kłosy pszenicy, żyta czy jęczmienia poruszane mocnymi podmuchami wiatru. Chmury wisiały nisko na niebie, najwyraźniej zapowiadało się na burzę. Innym zwiastunem tego zjawiska pogodowego były tailow'y niemalże zahaczające podczas lotu o kielichy zbóż. Nawet rattaty i zigzagoon'y biegały Ci pospiesznie między nogami chcąc zdążyć przed deszczem do swoich norek pochowanych gdzieś w zbożu. Czułeś już na ciele pierwsze krople zwiastujące ulewę, a w pobliżu nie było widać żadnych domów czy choćby drzew. Otaczało Cię tylko ogromne pole.
Offline
Trzymając ręce w kieszeni odchyliłem głowę do tyłu i wpatrywałem się w czarne chmury wiszące nad moją głową.
- Rety... będzie padać. - powiedziałam spokojnie, a wtedy ogromna kropla wody spadła i rozprysła się na moim czole. Po niej następna i następna, deszcz zaczynał padać coraz mocniej i mocniej. Ręką przetarłem mokrą twarz i rozejrzałem się dookoła. - Trzeba znaleźć jakieś schronienie. - powiedziałem spokojnym głosem i zacząłem iść przed siebie tą samą piaszczystą ścieżką co wcześniej. Deszcz mi nie przeszkadzał tak bardzo, wręcz przeciwnie zimne krople wody, były doskonałym orzeźwieniem po całym ciężkim dniu.
Offline
Jednak wokół nadal otaczały Cię tylko złociste kłosy zbóż. Na tle burzowego nieba, co jakiś czas przecinanego przez pojedyncze błyskawice nabierały nieco melancholijnego nastroju. Deszcz padał coraz intensywniej, a krople wody stawały się raz po raz większe. Wiatr najwyraźniej nie chciał być gorszy, bo każdy kolejny podmuch wydawał się być silniejszy.
W pewnej chwili po Twojej prawej stronie zza kłosów wyłoniła się mała, drewniana chatka. Na początku widać było tylko dach, jednak nie trudno było się domyślić, czym on jest. Tym bardziej, że ścieżka do niego była wydeptana gdzieś w zbożu.
Offline
Ostrożnie podszedłem do znalezionej ścieżki. Przetarłem wodę z oczu, która nie ukrywam, że przeszkadzała trochę w widzeniu i spojrzałem w głąb pola w stronę domku. Jednak nic specjalnego tam nie dostrzegłem. Zaledwie ubitą ziemie i odchylające się lekko kłosy zbóż, które tworzyły w ten sposób szczelinę przez, którą można było dostać się do do chaty. Deszcz nie przestawał padać i raczej nie zamierzał przez najbliższe kilka godzin, chmury wiszące nad moją głową rozciągały się daleko, daleko po niebie, tak daleko, że nie mogłem dostrzec ich końca. Musiałem zdecydować... zostać i zmoknąć, czy sprawdzić tajemniczą chatkę na środku pola. Zdecydowałem się na to by zbadać znaleziony budynek... tak właśnie zrobiłem. Odchyliłem pierwszą warstwę zbóż i wkroczyłem na ścieżkę.
Offline
Ledwo zdążyłeś postawić kilka kroków, gdy drzwi otworzyły się z impetem. Osoba, która z nich wybiegła, była wyraźnie przerażona. Więcej nie zdążyłeś zaobserwować, gdyż wpadła na Ciebie i razem poturlaliście się po mokrym zbożu. Gdy w końcu niezgrabna kula uformowana z Ciebie i nieznajomego osobnika zatrzymała się, leżałeś na plecach, cały mokry, brudny, a na dodatek przygnieciony przez jakąś dziewczynę. Była to niska szatynka ubrana tylko w zwiewną, białą sukienkę. Złapała się za głowę, jęcząc coś pod nosem.
- Itaai... Dobrze, że przynajmniej wylądowałam na czymś mię... - w tym momencie przerwała, bo spostrzegła, na czym siedzi. Pisnęła, momentalnie stając na nogi. - Przepraszam, przepraszam! - cała czerwona na twarzy, zaczęła się niezręcznie tłumaczyć. Nie dość, że oboje byliście cali brudni, to jeszcze deszcz padał coraz bardziej...
----
Jakbyś chciał, to proszę, wygląd dziewczyny x3
Ostatnio edytowany przez Shiro (2012-05-13 12:38:39)
Offline
Wstaje i próbuje przynajmniej po części otrzeć błoto z ubrania. Gdy jako tako udało mi się wyczyścić spojrzałem na dziewczynę.
- Yyyy... nic się nie stało. Naprawdę, to tylko błoto. Nic mi się specjalnie nie stało. - powiedziałem z uśmiechem, próbując uspokoić jakoś dziewczynę. Wyciągnąłem rękę przed siebie i dodałem po chwili - Jestem Sai. - ponownie się uśmiechnąłem. Deszcz cięgle padał. Kolejne krople spływały po mojej twarzy, ale nie przeszkadzało mi zbytnio. Bardziej martwiłem się o spotkaną dziewczynę, mogła się łatwo przeziębić w takiej ulewie. - To twój dom? - spytałem.
Offline
- N-nie... - odparła, nadal mocno zaczerwieniona. Spuściła głowę. - Schowałam się tam przed deszczem, ale coś jest nie tak... - kontynuowała, wyraźnie speszona. Szybko jednak uniosła twarz, jak gdyby o czymś sobie przypomniała.
- Reiko Suzumi. - ukłoniła się. - Mimo wszystko chyba powinniśmy wrócić do tego domku, bo nie zapowiada się na koniec ulewy.
Dziewczyna miała rację. Mokre włosy lepiły Ci się do czoła, ale był jeden pożytek z deszczu; przynajmniej brud powoli schodził.
Szare, wiszące nisko nad horyzontem chmury ograniczały przepływ światła niemal do zera. Kątem oka zauważyłeś, że szatynka ruszyła już w stronę chatki, oglądając się na Ciebie niepewnie. Widocznie bala się sama wejść do tego budynku.
Offline
Bez większego wyboru ruszyłem za dziewczyną. Mimo dużych wątpliwości, czy powinienem wchodzić do środka, postanowiłem nie zostawiać jej teraz. Chociaż nie ukrywam, że ciekawość również gnała mnie do owej chatki. Ciekawy co tam mogę zastać zacząłem iść za dziewczyną. Cały mokry i brudny stawiałem kolejne kroki w rozmoczonej przez deszcz glebie, zostawiając za sobą ślady. Chatka była coraz, coraz bliżej. Jakoś nie martwiłem się specjalnie co może mnie tam czasami spotkać. Dziewczyna wybiegła przecież stamtąd przestraszona... no ale co z tego? Zachowywałem spokój jak zawsze.
Offline